Witajcie,
Dawno mnie tutaj nie było, ale nastał czas, aby nadrobić zaległości. Dzisiejszy wpis poświęcę wspomnieniom z wakacji, które choć krótkie – wywołały wiele uśmiechu! Przez ten COVID-19 w zeszłym roku odpuściliśmy jakiekolwiek wyjazdy… Niestety. W tym, mimo planów na Chorwację, to przez wzgląd na obecną sytuację padło na Łebę. Cieszy mnie to jednak, bo ta nadmorska miejscowość ma niebywały klimat. Całe miasto tętni życiem do późnych godzin nocnych. Mimo, że Trójmiasto również lubię, to uważam, że Łeba to o wiele lepszy wybór.
Wraz z moim chłopakiem postanowiliśmy, jak to mamy w zwyczaju – nocować na kempingu. Wiem, że niektórzy wolą hotele, ale obcowanie z naturą jest o niebo lepsze. Osobiście wychodzę z założenia, że jak mam już spędzać wakacje, to chcę poczuć, że je mam. Kemping, namiot i natura wyciszają i relaksują.
Odpoczywaliśmy, zwiedzaliśmy, a nawet przepłynęliśmy kajakiem 12 km – to było coś!